Gorąca krew, czyli miłość po kubańsku

Ostatnia aktualizacja 4 lipca 2023

Kuba to prawdziwie gorąca wyspa. Wiąże się z tym nie tylko temperatura, ale także temperament jej mieszkańców. Kubanki i Kubańczycy są romantyczni, porywczy i kochliwi – niewiele trzeba, by wakacyjna znajomość przerodziła się w dłuższą historię. A jak to wygląda później? Polkom, które są w związkach małżeńskich z Kubańczykami, zadałam te same pytania, by rozwiać wątpliwości. 

Gorąca krew, czyli miłość po kubańsku

Kubańczycy potrafią uwodzić, świetnie się ruszają, są romantyczni i otwarci na nowe znajomości. Wielu z nich chce oczywiście opuścić wyspę w poszukiwaniu – przynajmniej w ich wyobrażeniu – lepszego życia. U jednych dzieje się to naturalnie, zakochują się w turystkach odwiedzających wyspę. Inni szukają po prostu pierwszej lepszej osoby, która zdecyduje się zafundować im taką podróż. Byle wyjechać. Ile osób, tyle historii.

Niestety, większość takich historii, które poznałam, nie kończyły się szczęśliwie. Panowie z jedną dziewczyną wyjechali z Kuby, ale szybko w jej kraju znajdowali sobie kolejne sympatie, czy wręcz jechali do innego kraju, by kontynuować inne miłosne znajomości. Ale są też historie bardzo udane! Poniżej 6 dziewczyn – w tym ja – odpowiadamy na te same pytania, by choć trochę przybliżyć blaski i cienie takich związków. Wszystkie relacje trwają ponad 5 lat, większość zdecydowanie dłużej, także można powiedzieć, że pierwsze koty za płoty…

Magda & Fidel

Jak poznałaś swojego męża? Czy zaufałaś od razu…? 

Fidela poznałam podczas mojej trzeciej podróży na Kubę. W Kubie zakochałam się od razu, w 2013 roku. Zawsze zatrzymywałam się w tej samej kwaterze w Vinales i tak było też tym razem. Znałam już dobrze całą rodzinę i pewnego dnia do mojego pokoju weszła 3-latka, a za nią w roli porządkowego – jak się później okazało – mój przyszły mąż. Mnie Rosalia zupełnie nie przeszkadzała, ale tak właśnie się poznaliśmy. Jeszcze tego samego wieczoru wychodziłam z pozostałymi członkami rodziny, u której się zatrzymałam, a Fidel szedł razem z nami. Zaufałam mu od razu, bo nie sprzedawał mi bullshitu i bajerowania, co jest powszechne u Latynosów. Znałam także już dużo wcześniej jego rodzinę, także tym bardziej nie miałam z tym problemu, bo wiedziałam jakim jest człowiekiem.

Czym różnią się Kubańczycy od Polaków w związku?

Powiem to na przykładzie związków, które obserwuję, ale też na bazie własnego doświadczenia, bo przez długi czas mieszkałam w Portugalii i przez 7 lat byłam w związku z Portugalczykiem. Przede wszystkim, tak jak obserwuję, Kubańczycy są bardziej romantyczni. Nie mają też problemu z okazywaniem uczucia, z pocałunkiem, czy z poklepaniem po tyłku przed wszystkimi (haha). Moim zdaniem są mniej zakompleksieni i nie chodzi tu tylko o wygląd, choć również nie boją się przysłowiowego różu. Przykładowo, nie mają tradycji zmiany nazwisk po ślubie ze strony kobiet i zupełnie nie ma to dla nich znaczenia. To przekłada się na inne sfery – nie przeszkadza im, gdy kobieta zarabia więcej czy gdy odnosi sukcesy. Wręcz są z tego dumni i kibicują!

Myślę, że Kubańczycy są też bardziej rodzinni – to chociażby widać po tym jak wszyscy się przytulają i okazują sobie otwarcie uczucia w rodzinie, albo jak kochają wszystkie dzieci i jaki mają do nich pozytywny stosunek (też te spoza rodziny!).

Pewnie wiesz, że wiele kobiet świadomie szuka partnera na Kubie. Co byś im doradziła… lub odradziła?

To zależy kto czego szuka. Bo jeśli komuś zależy na tym, by po prostu się zabawić, no to bierz co chcesz 🙂 Natomiast jeśli szuka się partnera do związku, to trzeba zwrócić uwagę na to gdzie się go szuka. Na przykład, jeśli idę na imprezę i tam mnie ktoś podrywa na ładne słówka, to prawie na pewno on był tam wczoraj i będzie też jutro i prawdopodobnie jeśli nie ja, to będzie jakaś inna dziewczyna.

Tak samo jest w resortach – tam też przewijają się tysiące turystek i sporo pracowników może szukać pierwszej lepszej osoby, z którą uda się wyjechać z wyspy. Niestety takie historie przeważnie kończą się źle…

Warto zwrócić uwagę na rodzinę – jaka ona jest. Jeśli jest to rodzina roszczeniowa, to przeważnie wskazuje na to, że może zależeć im tylko na wsparciu finansowym. Nawet częste prośby o doładowanie telefonu komórkowego powinny nam dać do myślenia.

Kolejna bardzo ważna rzecz. Zwróćmy uwagę na to, czy interesujący nas Kubańczyk pracuje. Bo na Kubie jest źle, ale jeśli ktoś w ogóle nie pracuje, to z czego żyje? Być może właśnie z innych turystek, co zdarza się dosyć często. Zwłaszcza w tych najbardziej turystycznych miejscach.

Myślę też, że ważna kwestia to wspólny język. Jeśli nie mamy jak się dogadać, to będzie to naturalną przeszkodą, by ten związek się udał. Warto też zwrócić uwagę na wiek. Jeśli dzieli nas 20 czy 30 lat, to raczej szanse na szczerą miłość też nie są tutaj wielkie, choć nie chcę zabrzmieć seksistowsko. I po prostu słuchajmy intuicji. Jeśli czujemy, że coś jest nie tak, jeśli włącza nam się czerwona lampka… to zazwyczaj tak po prostu jest i idźmy za tym. Nie oszukujmy samych siebie.

Czy doskwierają Wam różnice kulturowe? Jeśli tak, to jakie i jak sobie z nimi radzicie?

Nie mieliśmy za dużo różnic kulturowych, ale może to też wynikało z tego, że przez wiele lat pracowałam w Portugalii. Natomiast do Polski przyjechaliśmy razem – ja po latach na emigracji – i zaczynaliśmy oboje od zera. To było super, ale irytowało mnie, że Fidel chciał wydawać od razu wszystko co zarobił, a ja chciałam odkładać. Oni podchodzą do tego inaczej – pieniądze raz są, raz ich nie ma i trzeba z nich korzystać. Ale to było na początku i na szczęście teraz nie mamy już takich problemów.

Co z życia na Kubie przenieśliście do Polski i świetnie się sprawdza?

Przede wszystkim więcej radości życia. Na przykład Fidel nie mógł zrozumieć świętowania – i w ogóle każdego zwykłego dnia – bez muzyki. U nas ta muzyka jest cały czas. Ale też mamy więcej luzu. Nauczyłam się bardzo od Kubańczyków nie przejmować się rzeczami, które nie są problemami. Problemem jest np. choroba, a nie jakieś stresujące sytuacje w pracy, które można rozwiązać. Oprócz tego oczywiście kuchnia – mamy szybkowar jak każdy dom na Kubie. Także generalnie więcej zabawy w życiu i to na pewno się nam przydaje!

Ewelina & Jenny

Jak poznałaś swojego męża? Czy zaufałaś od razu…? 

Męża poznałam pracując na Kubie jako pilot wycieczek. On był lokalnym przewodnikiem. Banalny początek, który często zdarza się jak ktoś pracuje w branży turystycznej. Poza tym byliśmy młodzi i wolni. Okoliczności sprzyjały rozwinięciu się romansu. Jestem osobą, która spontanicznie podejmuje decyzje, tak było też w tym przypadku. Niewiele myśląc umówiłam się na wieczorne wyjście do klubu tanecznego, a szczęście chciało, że tego dnia był 14 lutego. Nie zastanawiałam się czy jest on Kubańczykiem, Polakiem czy Włochem. Spodobał mi się, mieliśmy mnóstwo tematów do rozmów. Dobrze się bawiliśmy. Czego chcieć więcej… nie zamierzałam zaczynać dłuższej relacji, stąd też nie zastanawiałam się nad zaufaniem. Jakoś to przyszło naturalnie później.

Czym różnią się Kubańczycy od Polaków w związku?

Nie lubię uogólniać ani tworzyć stereotypów. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że Kubańczycy są bardziej zazdrośni. Nie mówię tego bazując tylko na mojej relacji, ale opierając się na doświadczeniach kubańskich koleżanek. Mniej popularne jest to, żeby sama dziewczyna w gronie przyjaciółek poszła na imprezę będąc w związku. Na pewno pierwiastek macho latino jest po prostu widoczny. To nie tylko oznacza zazdrość, czy większą wybuchowość, ale również bycie dżentelmenem. Nigdy nie zdążyło mi się płacić za drinka, gdy w towarzystwie byli mężczyźni.

Pewnie wiesz, że wiele kobiet świadomie szuka partnera na Kubie. Co byś im doradziła… lub odradziła?

Doradziłabym, żeby nie szukać partnera świadomie. Wierzę, że partner pojawią się wtedy, kiedy przychodzi ten moment.

Czy doskwierają Wam różnice kulturowe? Jeśli tak, to jakie i jak sobie z nimi radzicie?

Początki były ciężkie. Byłam w ciąży, mąż pierwszy raz mieszkał w nowym kraju. Dla niego wszystko było nowe. Po kilku latach mogę powiedzieć, że większość z różnic kulturowych już się zatarła. Dużo ze sobą rozmawiamy. Oboje pracowaliśmy z różnymi narodowościami. Myślę, że to bardzo nam pomogło.

Co z życia na Kubie przenieśliście do Polski i świetnie się sprawdza?

Częściej cieszymy się z tego co mamy. Doceniamy momenty, a decyzje nadal podejmujemy spontanicznie – w tym nic się nie zmieniło. No i szarpana wieprzowina do dzisiaj robi furorę wśród naszych przyjaciół.

Ola & Jose

Jak poznałaś swojego męża? Czy zaufałaś od razu…? 

Pracując i podróżując na Kubie. Zaufałam w sumie dosyć szybko – w Trinidadzie wszyscy się znają i Jose miał nieposzlakowaną opinię :⁠-⁠)

Czym różnią się Kubańczycy od Polaków w związku?

Z ogólnych obserwacji: są dużo bardziej tradycyjni w podziale ról i obowiązków domowych (co prawda Jose robi wszystko w domu, ale nie widziałam podobnego zjawiska na Kubie). Sposób wychowania dzieci też jest dużo bardziej „tradycyjny”. Są mniej przywiązani do instytucji małżeństwa (nie tkwią na siłę w związku), są bardziej namiętni, zazdrośni, wybuchowi. Kubańskie pary, jak się kochają, to iskrzy, ale jak się kłócą, to też z przytupem!

Kubańskie pary zawsze spędzają czas razem, a nie oddzielnie – Jose zawsze się dziwi, że tutaj pary spędzają czas każdy po swojemu 😉

Pewnie wiesz, że wiele kobiet świadomie szuka partnera na Kubie. Co byś im doradziła… lub odradziła?

Cóż, doradziłabym, żeby uważały, bo 9 na 10 kręcących się wokół nich to jineteros (hiszp. naciągacze).

Czy doskwierają Wam różnice kulturowe? Jeśli tak, to jakie i jak sobie z nimi radzicie?

Różnic kulturowych jest mnóstwo. Coś, co jest super, to powolniejsze życie, bycie daleko od wyścigu szczurów – nasza corredera (hiszp. bieganina) jest czymś, czego Jose totalnie nie kupuje. Temat organizacji i planowania, to temat rzeka – tych abstrakcyjnych pojęć Jose nauczył się w Polsce. I cały czas się uczy… Mnie szlag trafia, jak robi rzeczy na ostatnią chwilę. Oszczędzanie, zdrowe jedzenie, ekologia – kolejne abstrakcyjne pojęcia na Kubie. Ja z kolei się uczę, że czasami warto odpuścić, że czasami warto spędzić czas nic nie robiąc. Przypomina mi o marnej wartości pieniądza.

Co z życia na Kubie przenieśliście do Polski i świetnie się sprawdza?

Na pewno żyjemy wolniej, pracujemy mniej i spędzamy bardzo dużo czasu razem.

Kasia

Jak poznałaś swojego męża? Czy zaufałaś od razu…? 

Męża poznałam podczas mojego samotnego wyjazdu na Kubę, na ulicy! Ja jak nigdy nic szłam na plażę ze znajomymi Kubankami, a on jechał rowerem do pracy. Znał dziewczyny, z którymi byłam i standardowo po kubańsku musiał się przywitać ze znajomymi i opowiedzieć co tego dnia robi. Na początku nie miałam kompletnie zaufania, głównie ze względu na historie, które słyszałam i sytuacje, które obserwowałam. Na Kubie każda kobieta znajdzie adoratorów, więc zaczepki mojego męża traktowałam z mocnym przymrużeniem oka. Zaufanie pojawiło się dopiero po moich kolejnych wyjazdach na Kubę i po dłuższym czasie znajomości.

Czym różnią się Kubańczycy od Polaków w związku?

Kubańczycy są bardziej romantyczni, lubią adorować kobiety i lubią o kobietę walczyć. Codziennie wyznawanie miłości, jest czymś absolutnie naturalnym.

Pewnie wiesz, że wiele kobiet świadomie szuka partnera na Kubie. Co byś im doradziła… lub odradziła?

Świadome szukanie faceta na Kubie moim zdaniem jest nonsensem. Trzeba mieć świadomość, że większość Kubańczyków chce opuścić wyspę, a kobieta, która szuka, znajdzie nie jednego, a co najmniej 10 facetów, którzy z wielką chęcią wybraliby się do Europy, tylko pytanie, co potem…?

Znam wiele historii, gdzie właśnie dziewczyna szukająca na siłę chłopaka, zapraszała go do Polski i czar pryskał. Nie wszyscy Kubańczycy umieją przestawić się na myślenie europejskie, nie wszyscy umieją się dostosowywać do tutejszych norm, nauczyć się języka i znaleźć pracę, a zapraszanie osoby spoza UE wiąże się z utrzymywaniem jej, czasem przez lata. Należy pamiętać, że na Kubie częste zmiany partnerów nie są niczym dziwnym, więc niektórzy przenoszą to do Europy. Świadome szukanie faceta na Kubie odradzam, jednak jeśli pojawią się prawdziwe uczucia, to zdecydowanie polecam. Ja nigdy nie zakładałam, że na Kubie poznam mojego męża, a tak się stało i jestem z nim bardzo szczęśliwa

Czy doskwierają Wam różnice kulturowe? Jeśli tak, to jakie i jak sobie z nimi radzicie?

Akurat mój mąż bardzo szybko się dostosował do zasad, które panują w Europie, bo od początku pobytu tutaj interesował się naszą kulturą, a ja dobrze znałam kubańską. Dużych różnic kulturowych nie doświadczam codziennie. To, do czego musiałam się przyzwyczaić, to wszechobecna głośna muzyka o każdej porze dnia, haha. Na początku też tłumaczyłam mężowi, że butelki oleju nie zużywa się w ciągu dwóch dni, a z sąsiadami raczej powinno się umawiać na spotkanie.

Co z życia na Kubie przenieśliście do Polski i świetnie się sprawdza?

Z życia na Kubie przenieśliśmy spontaniczność i brak niepotrzebnego przejmowania się – co ma być, to będzie. Tzn. mój mąż to przywiózł ze sobą, a ja się cały czas tego uczę (śmiech).

Agnieszka & Miguel

Jak poznałaś swojego męża? Czy zaufałaś od razu…? 

Ja byłam w samotnej wielotygodniowej podróży po wyspie, on spędzał krótkie wakacje w Trinidadzie. Kto był w tym uroczym miasteczku ten wie, że słynne schody w Casa de Musica to miejsce, gdzie wszystko się może zdarzyć. Poza tym w Trinidad wszystkie drogi prowadzą do Casa de Musica, więc chyba byliśmy spisani na to spotkanie. Trafiłam tamtej nocy na genialny występ tradycyjnej afrokubańskiej rumby. I chociaż pierwotnie rumba była afrykańskim tańcem płodności, to zamiast w taniec, popłynęliśmy w wielogodzinną rozmowę o społeczno-politycznej sytuacji na Kubie.

Czy zaufałam od razu? Cały paradoks tej sytuacji polegał na tym, że z poziomu serca dziś wiem, że tak. Połączenie dusz było ewidentne, lecz wtedy racjonalny umysł próbował mnie przekonać na wszelkie możliwe sposoby, że to szaleństwo i że to się nie dzieje na serio. Bardzo wtedy nie chciałam wchodzić w żadną relację „miłosną”, a już na pewno nie w tak skomplikowaną.

Czym różnią się Kubańczycy od Polaków w związku?

Myślę, że są bardziej czuli, skupieni na kobiecie i …… spektakularni w okazywaniu swojego nią zainteresowania. Są też mniej spięci na swoim własnym punkcie. Zaryzykuję też stwierdzenie, że są lepszymi kochankami. Nie chciałabym natomiast w tej mierze generalizować, bo znam Polaków, którym niczego nie brakuje w dziedzinie partnerstwa i związków. No kilku znam.

Pewnie wiesz, że wiele kobiet świadomie szuka partnera na Kubie. Co byś im doradziła… lub odradziła?

Trudne pytanie, bo nigdy nikomu nie doradzam w tych kwestiach. Każda historia jest na swój sposób inna i niepowtarzalna. Jeśli bym jednak musiała, to zalecałabym: najpierw poznanie siebie i swoich potrzeb oraz dokładne i uczciwe zdefiniowanie czym jest dla Ciebie wolność, miłość, partnerstwo.

Ale czy to nie jest kluczowe w każdym związku, nie tylko w tych z przedstawicielami innej kultury? To, co chciałabym, żeby wybrzmiało w tym kontekście to następujący wniosek: nie ma sensu  idealizować wizji związku z Kubańczykiem. Znam wiele polsko-kubańskich par, które świetnie się dobrały i bardzo fajnie razem funkcjonują, ale znam tyle samo (jeśli nie więcej) takich przypadków, którym się nie udało. Takie proste równanie, że jak z Kubańczykiem, to znaczy, że będzie świetnie, nie wydaje mi się jakoś szczególnie uzasadnione „w realu”. 

Czy doskwierają Wam różnice kulturowe? Jeśli tak, to jakie i jak sobie z nimi radzicie?

Osobiście nie odczuwam różnic kulturowych w jakiś dotkliwy czy szczególny sposób. Śmiem jednak twierdzić, że to dlatego, że to ja, moje wartości, światopogląd, temperament i styl życia są od zawsze, jeszcze przed poznaniem męża, dużo bardziej „kubańskie” niż „polskie”.

Co z życia na Kubie przenieśliście do Polski i świetnie się sprawdza?

Tzw. ideę „otwartego domu” oraz ciągłą obecność muzyki i tańca w naszej codzienności.

Basia & Michel

Jak poznałaś swojego męża? Czy zaufałaś od razu…? 

Nasza historia jest bardzo romantyczna, bo poznaliśmy się na wycieczce konnej w Vinales. Michel był moim przewodnikiem, a ja spanikowaną turystką, która przełamywała swój lęk do koni. Kiedy odjeżdżaliśmy z plantacji kawy, mój koń postanowił przyspieszyć i pójść swoją drogą, a Michel – jak na prawdziwego kowboja przystało – wskoczył na swojego konia i pognał za mną. Żartujemy, że ćwiczył ten ruch całe lata z Mulatą (klacz na której jeździłam). To był taki moment, w którym wystarczyła jedna wymiana spojrzeń i oboje poczuliśmy, że właśnie jakiś niewidzialny piorun uderzył… A później umówiliśmy się na wieczór i choć to wszystko wydawało się szalone, nierealne i po prostu niepoważne, to czułam spokój. Z perspektywy czasu myślę, że wiedziałam, że niecodziennie ziemia aż tak bardzo osuwa się pod nami i warto za tym pójść… I tak minęło już 8 szalonych i wspaniałych lat.

Czym różnią się Kubańczycy od Polaków w związku?

Różnic oczywiście jest wiele, ale niektóre są ewidentne, co tylko potwierdzają zgodnie wypowiedzi moich przedmówczyń. Kubańczycy są bardzo romantyczni i potrafią być też niesamowicie zazdrośni, jeśli poczują, że ktoś wchodzi na ich teren. Tutaj kultura macho zdecydowanie daje o sobie znać. Jeśli mają kompleksy, to również odnoszę wrażenie, że zupełnie inne niż Polacy. Na Kubie wartości materialne nie stanowią o wartości człowieka, więc to znacząca różnica w porównaniu do kapitalizmu. Aha, jeszcze jedno! Większość Kubańczyków ma świetne poczucie rytmu, co oczywiście dumnie prezentują na parkiecie. 

Pewnie wiesz, że wiele kobiet świadomie szuka partnera na Kubie. Co byś im doradziła… lub odradziła?

Znalezienie szczerego uczucia na Kubie, to jak szukanie igły w stogu siana. Niestety, większość historii jakie znam, to scenariusze na melodramaty, więc uważam, świadomie lepiej już tam niczego nie szukać, haha. A jak się zdarzy? Super, ale są pewne aspekty, na które warto zwrócić uwagę, a które pomogą nam ocenić, czy jesteśmy dla kogoś tylko paszportem i kartą kredytową, czy faktycznie przed nami piękna przygoda życia… Jeśli w jakikolwiek sposób odczujemy, że pieniądze i prezenty w tej relacji mają znaczenie, to powinna nam się zaświecić czerwona lampka.

Czy doskwierają Wam różnice kulturowe? Jeśli tak, to jakie i jak sobie z nimi radzicie?

Oczywiście Polska i Kuba to nie tylko inne strony świata, ale też inne mentalności, tradycje i podejście do życia. Z biegiem lat staram się czerpać z wszystkiego co najlepsze daje mi Kuba – wrzucanie na luz, dystans do spraw błahych, cieszenie się chwilą, brak przywiązywania się do materii. Również Michel uczy się w Polsce tego, co może być pożyteczne, a niekoniecznie wynosi się to z Kuby – dyscyplina, punktualność czy planowanie. Różnie z tym oczywiście bywa, ale staramy się, by różnice kulturowe wzbogacały naszą rodzinę, a nie były doskwierające.

Co z życia na Kubie przenieśliście do Polski i świetnie się sprawdza?

Szybkowar oczywiście, haha. W każdym kubańskim domu jest przynajmniej jeden taki sprzęt, a zazwyczaj kilka. Także i w Polsce już nie mogło się obyć bez niego. Ale przede wszystkim wolniejszy tryb życia i większy luz.

Barbara Stawarz-García

Dodaj komentarz