Fotografia na Kubie, czyli jak przywieźć piękne zdjęcia z podróży

Ostatnia aktualizacja 26 marca 2023

Fotografia na Kubie, czyli jak przywieźć piękne zdjęcia z podróży

Nietrudno przywieźć z wakacji na Kubie ładne i ciekawe zdjęcia, bo jest to miejsce niezwykle fotogeniczne! Łatwo natomiast przywieźć zdjęcia oklepane, wręcz nudne! Jak tego uniknąć? Dziś rozmawiamy z Piotrem Trybalskim, fotografem w podróży i pisarzem.

Basia: Kuba to niezwykle fotogeniczne miejsce, ale łatwo być tutaj banalnym. Jak tego uniknąć?

Piotr Trybalski: Każde miejsce, które jest oryginalne – czy to pod względem kultury, obrzędów, odbywających się tam wydarzeń, ubiorów, czy architektury i na dodatek jest bardzo popularne – jest fotografowane w ten sam sposób przez wielu fotografujących. Wówczas większość turystów chodzi po tych samych miejscach, utartymi ścieżkami, znanymi – popularnymi szlakami. No i mamy gotowy przepis na banał.

Gdy zerkniesz na Instagrama i poszukasz zdjęć z Kuby, sama zauważysz, że są bardzo podobne. Prawie każdy ma na zdjęciu starszego pana z cygaro w zębach lub panie sprzedające lalki na Placu Katedralnym w Hawanie, zdjęcia w La Bodeguita del Medio i na schodach w Trinidadzie. Do tego parkujące, stare samochody pod hotelem Inglattera i selfie z mojito. Niewiele osób przywozi zdjęcia na przykład z walk kogutów czy wnętrza mieszkań w zabytkowych kamienicach, rolników z Vinales czy skoczków z El Morro. Żeby uniknąć popadania w banał trzeba więc poświęcić więcej czasu na robienie zdjęć i zejść ze szlaku oczywistych miejsc. Trzeba chcieć.

Jak przygotować się do podróży po Kubie, by rozumieć co się fotografuje? 

Paliwem dobrej fotografii jest wiedza. Czytać trzeba, oglądać filmy, potem znów czytać… Zawsze w osłupienie wprawia mnie podróżnicza nonszalancja, że nie czytam, nie wiem, jadę na żywioł, bo ma być przygoda. No dobrze, każdy ma prawo. Ale włos jeży się, gdy ktoś potem robi vloga i opowiada o tym co widzi, a czego w ząb nie rozumiem. Brzmię zapewne nieco protekcjonalnie, ale jeśli ktoś ma ambicję by rozumieć to co widzi, co fotografuje, to czeka na niego nieco pracy.

Na warsztatach, które prowadzę zawszę tłumaczę, że wyjazd fotograficzny składa się w 90% z pracy w domu i tej resztki czasu, już na miejscu – przeznaczonej na fotografowanie. A w przypadku Kuby, która jest oryginalna i paradoksalnie dość trudna do zrozumienia – tę wiedzę trzeba zdobywać w szczególności. Mimo że Kuba wydaje się nam tak podobna do Polski z czasów, które kiedyś sami przeżywaliśmy. Niestety, nie jest aż tak podobna. Ale są filmy, książki, które do poznania Kuby mogą zbliżyć.

Nasi uczestnicy często pytają mnie o fotografowanie ludzi, ale moje doświadczenia są takie, że Kubańczycy to uwielbiają. Zgadzasz się z tym?

Tak, uwielbiają to dobre słowo – szczególnie faceci. Kubańczycy uwielbiają samych siebie, uważają, że są przystojni, piękni… Lubia pozować. Nigdy nie zdarzyło mi się, żeby jakiś Kubańczyk zareagował odmową, agresywnie. Kuba jest świetnym miejscem dla tych, którzy boją się fotografować ludzi, boją się, że ktoś odmówi, albo będzie niemiły.

Tu jest inny problem – Kubańczycy zbyt często pozują, kreują się. Trzeba nieco czasu by tę maskę z nich zdjąć, wydobyć to, co naprawdę pod nią się kryje. No ale czas to brat bliźniak fotografii, zawsze idzie w parze z robieniem zdjęć. Na Kubie bardzo łatwo przechodzi się z etapu pozowania do etapu „a rób co chcesz“. Dość szybko można wejść w jakieś mini społeczności i pofotografować. Za to Kubę kocham najbardziej.

Na co polecasz zwracać szczególną uwagę, by przywieźć z Kuby piękne zdjęcia?

Od strony technicznej – na mocne słońce. Szczególnie gdy fotografujemy osoby o ciemnej lub bardzo ciemnej skórze. Ogromne kontrasty powodują, że dość ciężko ustawić prawidłowe parametry ekspozycji. Naszym sprzymierzeńcem jest cień – jeśli chcemy zrobić komuś portret to należy go poprosić by stanął w cieniu. Warto pospacerować po miastach i sprawdzić gdzie i o której godzinie pada słońce – szczególnie to niskie – poranne i późno popołudniowe.

W Hawanie są takie miejsca – na przykład ciąg kolorowych kamienic naprzeciwko Kapitolu, które świetnie wyglądają popołudniem. Malecon jest idealny do zachodów słońca, podobnie jak Plaza Mayor w Trinidadzie.

Najlepsze wschody słońca w całej Kubie są w Vinales – z tarasu hotelu Los Jazmines, zachody zaś w Dolinie Cukrowni pod Trinidadem. Morał z tego taki, że dobre zdjęcia to dobre miejsca o dobrym czasie – stąd tak duży akcent stawiam na przygotowanie się do wyjazdu. Jeśli ktoś ma w Vinlaes tylko jeden wschód słońca to nie może eksperymentować, musi mieć pewność gdzie stanąć i o której godzinie. 


Fotografia na Kubie, czyli jak przywieźć piękne zdjęcia z podróży

Czy warto przed wyjazdem w dane miejsce szukać inspiracji na zdjęcia, obejrzeć jak fotografowali je inni, czy wręcz przeciwnie?

Są tacy, którzy nie chcą oglądać, nie chcą się sugerować. Twierdzą, że potem będą robić takie same zdjęcia. Nie należę do tej grupy. Oglądam zdjęcia, ale tylko te dobre, uznanych fotografów (Alex Webb, Ernesto Bazan). Zdjęcia masowe, z Instagramu, Flickra czy Google’a, używam do wybierania miejscówek – często ktoś fotografuje, nie zdając sobie w jak świetnym miejscu jest, co widzi. Zalew masowej fotografii to z jednej strony przekleństwo, z drugiej element statystyki: z tak dużej liczby zdjęć da się wyszukać inspiracyjne miejsca i pojechać tam, zrobić swoje fotografię. Taka praca reasercherska w domu punktuje później, już na miejscu.

Jakie jest Twoje ulubione miejsce fotograficzne… na Kubie oczywiście? 🙂

Bez dwóch zdań: Baracoa. A to dlatego, ze tam jest tylko jeden fajny widok: znad basenu hotelu El Castillo. I nic więcej. Pamiętam, oglądałem kiedyś vloga pewnej pary blogerów z Polski, która odwiedziła miejsce. Siedzieli na brzegu i narzekali, że nie ma tu nic ciekawego, jest jakaś tam nędzna plaża, że są zawiedzeni. Na początku rozbawiła mnie ich reakcja. A potem, po zastanowieniu, zasmuciła. Bo byli wręcz książkowym przykładem podróżników – estetów. Poszukają stereotypu, potwierdzenia wyobrażeń i prostych przekazów wizualnych. Tych, którzy w myśl postkolonialnego paradygmatu poszukują miejsc wpisujących się w „egzotyczny“ kanon piękna. Czy jest w tym coś złego? Zależy jak na to spojrzeć.

Tak zwana „pogoń za wyobrażeniami“ niekiedy napędza przemysł turystyczny do tego stopnia, że miejsca autentyczne stają się skansenami, areną przedstawień teatralnych. Ludzie masowo odwiedzają takie miejsca, by zrobić dokładnie taką samą fotografię jak dziesiątki tysięcy osób przed nimi. Zadeptują je, niszczą. Przeraża mnie ten trend. Szczególnie boję się go na Kubie, bo tu powoli rodzi się przekonanie, że dla turysty zrobi się wszystko. Mimo słabej wiedzy marketingowej Kubańczycy szybko się uczą i potrafią liczyć pieniądze.

Na szczęście takich szopek nie znajdzie się w w Baracoa. Za to można tam znaleźć – i sfotografować – świetne historie. O ludziach, o wydarzeniach, o tym co ważne – i to niekoniecznie dla fotografa – ale ważne dla bohaterów, z którymi się rozmawia.

Inna sprawa, że z Baracoa łączy mnie sentyment. Tu znalazłem odpowiedź na pytanie, które zadawałem sobie od pierwszego razu, gdy dziesięć lat temu wylądowałem na wyspie: o co tu tak naprawdę chodzi? Był taki moment w moim życiu, kiedy czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. I to było właśnie w Baracoa. Jedną z kolejnych moich książek będzie historia kubańska, z korzeniami w Baracoa właśnie.

Czy są jakieś miejsca na Kubie, gdzie po prostu trzeba być z aparatem?
Jeśli zadałabyś to pytanie nieco inaczej: mam dwa tygodnie, co odwiedzić – z aparatem, to napisałbym: Hawana, Vinales, Remedios, Trinidad, Cienfuegos, plaże Cayo Santa Maria i wodospady w Topes de Collantes.

Jeśli tydzień dłużej – dodałbym Santiago de Cuba i Baracoa, ewentualnie Matanzas. I to wystarczy, żeby nacieszyć się Kubą, trochę ją zrozumieć no i przede wszystkim przywieźć dobre zdjęcia. Kubę nie warto zwiedzać pośpiesznie. Na Kubę trzeba wracać.

Piotr Trybalski – fotograf, dziennikarz i pisarz.. Prawie 10 lat kierował serwisem OnetPodróże, pisał i fotografował m.in dla: “Outside”, „Polityka”, “Przekrój” „National Geographic”, National Geographic Traveler, „Podróże”, „Focus Historia”, „Magazynu Górskiego”, „Ski”, “Witaj w podróży”.
Autor książek takich jak m.in. „Fotograf w podróży”, „Wszystko za K2” czy „Ja, pustelnik”. Regularnie publikuje na swojej stronie: fotografwpodrozy.pl

Fotografia na Kubie, czyli jak przywieźć piękne zdjęcia z podróży
Fotografia na Kubie, czyli jak przywieźć piękne zdjęcia z podróży
Barbara Stawarz-García

Dodaj komentarz